niedziela, 17 lutego 2013

Opinia - "Pierwsze spotkania w świecie Endera"

Tytuł:  Pierwsze spotkania w świecie Endera
Tytuł oryginalny: First meetings in the Enderverse
Autor: Orson Scott Card 
Świat fikcyjny: Enderverse
Wydawnictwo: Proszyński i S-ka
Data wydania: 2005
Ilość stron: 142

Od razu uprzedzę, powieść "Gra Endera" Orsona Scotta Carda, subiektywnie uważam za najlepszą prozę s-f jaka powstała. Z tego też względu wszystko co poszerza jej uniwersum (ang. Enderverse), pochłaniam w oka mgnieniu. Tak też było przy tym krótkim zbiorze opowiadań. Zawarte są w niej cztery historie, w tym ta najważniejsza "Gra Endera" będąca bazą dla późniejszej powieści.

Nie będę się zbytnio rozpisywał, gdyż ani nie mam do tego talentu, ani specjalnie cierpliwości. Jednak napisze że opowiadania przedstawiają wydarzenia przed i po akcji w powieści "Gra Endera". Pierwsza to "Chłopiec z Polski" napisany specjalnie dla polskich fanów opowiadanie o ojcu Endera, który również okazuję się nad wiekowo rozwinięty. Cała historia skupia się na ukazaniu umysłowych przepychanek pomiędzy 6-letnim chłopcem a oficerami Floty, chcącymi zwerbować go do armii.

Druga historia "Zmora nauczyciela", przedstawia pierwsze spotkanie się rodziców Adrew Wiggina aka. Endera. Czyli inteligenty chłopiec z Polski dorósł i szuka swojej samicy, jak na każdego normalnego samca przystało. Tyle że w przeciwieństwie do większości z rodzaju męskiego, szuka kobiety inteligentniejszej od niego samego, za co powinien zostać wychwalony na autorytet w kwestii przetrwania gatunku. Nie żebym był jakimś zażartym feministą, ale jest to moim zdaniem przejaw racjonalistycznego podejścia do życia. Czyli jeśli chcesz by twoje potomstwo było lepsze, zapewnij im dobrą pulę genów, nie mówiąc o tym że inteligenta kobieta lepiej sobie poradzi z wychowaniem dzieci, w razie braku ojca u boku. Większa gwarancja przedłużenia linii genealogicznej.

Trzecią jest to ta, od której wszystko się zaczęło, czyli protoplasta powieści które już z tytułu trzykrotnie wymieniłem, i powtarzał się nie będę, bo nie wypada za często. Ogólnie jest to raczej streszczenie samej powieści, tyle że przedstawia najlepsze jej smaczki. Jednak po przeczytaniu wcześniej samej książki, opowiadanie wypada gorzej, ale to zrozumiałe że pracując przy rozszerzonym utworem Card bardziej się przyłożył.

Czwarte opowiadanie to "Doradca inwestycyjny", który jest prologiem do "Mówcy umarłych". Tym razem fabuła ukazuję nam jak sztuczna inteligencja zwana Jane, znana z drugiej części cyklu, zostaje towarzyszką naszego głównego protagonisty serii.

Wszystkie opowiadania poza pierwszym, miałem przyjemność przeczytać po raz pierwszy. Jak zwykle Card świetnie się spisuję i rozwijanie tego uniwersum najlepiej mu wychodzi. Mam jeszcze pod ręką dwa inne opowiadania, które również będę chciał z czasem  przedstawić. Jako rekomendację wysunę jeden wniosek, jeśli "Gra Endera" wam się podobała, te opowiadania tylko pogłębią to uczucie.

Dziennika pokładowego zapis pierwszy czas zacząć

Dość długo się zastanawiałem czy prowadzić ten blog, czy też nie. Ogólnie zawsze mnie ciągnęło do tworzenia własnego przyczółka w sieci. Dodam, że nie jest to moja pierwsza próba z taką formą internetowej aktywności. Jednak przeważnie kończyło się to tym, że zniechęcałem się widząc poziom moich wypocin lub straciłem cierpliwość do regularności ich pisania (spójrz na datę pierwszego posta). Jednak z drugiej strony zawsze mnie do tego ciągnęło, i tylko moja ignorancja stała mi na drodze.

Jak napisałem w mojej wizytówce (którą jeszcze poprawie), jestem dość krytyczny do swoich tekstów, ale postaram się... postarać. I mam nadzieję że z czasem nastąpi progres w mojej amatorskiej twórczości. Pisał będę o tym co mnie aktualnie kręci lub kręciło i miłe wspomnienia pozostawiło. Duża większość będzie dotyczyła oczywiście samej fantastyki, ale nie tylko literatury, ale też filmu, gier video czy komiksu. Mam w planach też przedstawić tematu związane z Nauką, która mam nadzieje w przyszłości stanie się moją domeną.

W takim razie zapraszam.

niedziela, 26 lutego 2012

Recenzja - "Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca"

Tytuł: Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca
Autor: Jerzy Żuławski
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 1979
Ilość stron: 325
Ocena: 6/10

Obiecuje sobie ostatnio że zaliczę najważniejsze działa polskiej fantastyki naukowej. Niektórzy zaraz pomyślą o Lemie, z racji renomy jakie otacza to nazwisko. Jednak prawdziwą klasyką są dzieła napisane na przełomie XIX i XX wieku, w czasie gdy fantastyka dopiero stawiała swoje pierwsze kroki. Gdy brałem do rąk książkę, nie byłem za bardzo świadomy czego mam się spodziewać, kojarzyłem autora którego nazwiskiem jest sygnowana nagroda literacka, ale nie znałem nic z jego biografii. Niezłe zdziwienie mnie dopadło, gdy przeglądając zawartość, natrafiłem na ostatniej stronie zapis "Napisane w 1901 roku w Krakowie". Uwierzcie mi, że byłem przeświadczony o powstaniu powieści w latach 50 ubiegłego wieku, a tu nóż takie zdziwienie. Zanim jednak zacząłem czytać tę powieść, to przebrnąłem przez innego przedstawiciela klasyki "Wojnę światów" H.G. Wellsa, która to pozostawiła pozytywne wspomnienia.